Książka „Tupcio Chrupcio. Wizyta u dziadków.”
Do Tupcia Chrupcia podchodziłam bardzo sceptyczne, z perspektywy czasu nie potrafię wyjaśnić z jakiego powodu, ta książka mi nie odpowiadała – chyba powód był prosty – „bo nie”.
Wielokrotnie ta seria pojawiała się w polecanych książkach przez rodziców na innych blogach lub grupach tematycznych, więc w końcu z pewnym oporem postanowiłam bliżej przyjrzeć się tej pozycji.

Tupcio Chrupcio to seria książek, która porusza wiele dziecięcych problemów, z którymi one same chwilowo sobie nie radzą, a tłumaczenie rodziców jest bezskuteczne. Jeżeli dziecko sceptycznie podchodzi np. do chwilowego rozstania z rodzicami, ma obawy przed przedszkolem albo nawet nie chce myć zębów lub rozstać się z pieluchą myślę, że warto zainwestować w tę pozycję.

W naszym wypadku Tupcio miał pomóc dziecku z oswojeniem się z tematem wyjścia na noc do dziadków. Olek (3l.) od momentu pójścia do przedszkola, za nic w świecie nie chciał nas nigdzie zostawić, a o jakimkolwiek wyjściu bez dziecka nie było mowy. Temat pójścia do babci był poruszany wielokrotnie, jednak bezskutecznie. Dopiero Tupcio, mała dzielna myszka, pokazała Olkowi, że istnieje życie bez rodziców.

Czy życie bez rodziców jest niemożliwe? Stres przed rozstaniem.
Na samym początku, gdy Tupcio dowiedział się, że rodzice zaplanowali 3-dniową podróż, był bardzo szczęśliwy i chwilę później zaczął się pakować na wyjazd. Jednak jego humor nagle się zmienił po wiadomości, że na wycieczkę jadą sami rodzice, a on zostanie w tym czasie u dziadków.
Tupcio nie chciał rozstać się z rodzicami, nie chciał zostać sam, a po odjeździe wtulił się w babcię i zaczął płakać. Jednak babcia i na takie smutki była gotowa. Przygotowała wnuczkowi przysmaki, na które każdy by się połasił (z drugiej strony jestem zdumiona, że dziadkowie praktycznie zawsze kojarzą się z jedzeniem i słodkościami).

Tupcio od tamtej pory wspaniale bawił się z dziadkami. Jego dzień był zaplanowany w przeróżne atrakcje takie jak jazda na traktorze, opiekowanie się kurczaczkami, a nawet pobudki przez koguta. Myszka ostatecznie zrozumiała, że istnieje, życie bez rodziców – i to całkiem ciekawe. Chwilowe rozstanie z rodzicami jest początkiem jego nowych, nietuzinkowych przygód. Książka jak wiadomo – kończy się szczęśliwie, pytaniem Tupcia „Kiedy znów przywieziecie mnie do dziadków?”
Po zakończeniu czytania można podsumować z dzieckiem opowieść o Tupciu, a pomocne są pytania, widniejące na pierwszej stronie książki.

„Tupcio Chrupcio. Wizyta u dziadków” – czy warto?
W naszym przypadku książka świetnie się sprawdziła jako pozycja dla 3-latka. Myślę jednak, że młodsze dzieci również zainteresuje seria o wesołej myszce. Wydaje mi się, że sekretem tej książki jest fakt, że dzieciaki w pewien sposób mogą się z Tupciem utożsamiać. W pewnym sensie przeżywają te same emocje, mają podobne obawy.
My książkę serdecznie polecamy. Nam pomogła w oswojeniu dziecka z myślą o pozostaniu samemu z inną (znaną bardzo dobrze) osobą – w tym wypadku z babcią.